płot

jest się przeznaczonym. do kogoś, do czegoś. trafić kulą w płot to ten płot uszkodzić, przestrzelić. jak przez dziurkę od klucza pokazać siebie, wyjawić. także odkryć to, co schowane za płotem, co do tej pory stało po drugiej stronie ledwie widoczne, zarysowane jak rachityczna postać.

czym jednak jest trafiony przez nas płot? czy to róża, której rozerwano płatek? albo ocean, z którego wyjęto wiadro wody? włos z głowy, okruch z kromki chleba?
przestrzeń, która przepływa przez niewielki otwór w płocie, przelewa się jak krew. jest pnąca. jest ta, która wije się w tę i z prowrotem, drży i dudni w sercu fatamorgany — istnieje w miejscu trafienia, w cielistej pułapce, w tej wyjącej dziurze.

gdy przylożysz do niej oko — źrenica na moment truchleje, dopiero potem wpuszcza w siebie światło.

nagle widzisz siebie tu i tam, po jednej i po drugiej stronie płotu. jesteś po obu stronach ogrodzenia, jakby stało się przed lustrem, które rozwiercono. teraz rozumiesz, że jesteś istotą podwójną, dualną, zranioną w dwójnosób, i że umierać będziesz nie jeden, lecz dwa razy.
dwukrotnie wejdziesz do cienia, jakbyś szedł po własnych śladach.